29.08
Kolejny dzień naszej podróży... niestety pogoda nadal nas nie rozpieszcza, a w górach skalistych wszyscy mówią "winter is coming" i chyba niestety mają rację. Dlatego ruszamy powoli dalej- wolnymi krokami opuszczamy granice parków narodowych i jedziemy w stronę Vancouver- ale robimy to powoli.
Z racji dość zimnych nocy (temp. w okolicach 0 stopni) ostatnią noc spędziliśmy w hostelu w Banff, ale ani trochę nam się nie podobało. Postanowiliśmy więc trochę urozmaicić podróż i poszukać innych przygód- a couchsurfing* jest do tego idealny. Nie mieliśmy jeszcze okazji wypróbować tego systemu- ale zawsze musi być ten pierwszy raz! :)
Ale zanim o tym to trochę o tym co dziś zobaczyliśmy. Kolejny dzień upłynął nam pod znakiem jezior (bo co innego można oglądać w Kanadzie gdy pada).
Pierwszy stop- Minnewanka Lake (czyt. minełonka! :D)
Pan wiewiórka pozuje do zdjęcia :)
Drugi stop- Lake Louise- przez Kanadyjczyków okrzyknięte najpiękniejszym jeziorem świata- i rzeczywiście jest piękne, ale poczuliśmy się trochę jak w Zakopanym bo to bardzo popularne miejsce odwiedzane przez masę turystów.
Stop trzeci- Morraine Lake- niesamowite jeziorko morenowe położone na dużej wysokości (otoczone górami o wysokości 3000 mnpm) - dużo mniej zatłoczone i naszym zdaniem dużo bardziej urokliwe.
Po trzecim stopie- po tym jak rozpadało się na dobre ruszyliśmy w stronę kolejnego miasteczka- Golden bo tu znaleźliśmy naszego pierwszego gospodarza- Tobiego z Niemiec. Po dojechaniu do jego domu okazało się ze Tobi nie wróci na noc bo ma coś do załatwienia w Calgary, ale w mieszkaniu jest inna dziewczyna również z couchsurfingu i powie nam co i jak. Tak więc trochę przestraszeni weszliśmy do domu :) strach ma wielkie oczy- czas spędzony z nowymi ludźmi jest super! :)
*Couchsurfing- to taki portal internetowy na którym ludzie z całego świata oferują, że mogą Cię przenocować za darmo na swojej kanapie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz